Jedna chwila,
a dwie osoby
Wiele twarzy
w przeciągu doby
Raz morderca
a raz człowiek
Czy to się
zmieni kiedykolwiek?
Raz kroczę w
głębokiej ciemności
By potem
szukać światłości
Kontrast
niczym wojna i pokój
Czy to mi da
kiedyś spokój?
Raz wzdycham
na myśli o pięknej przeszłości
Do której
chcę wrócić, tam nie czuję złości
Raz wzdycham
na przyszłość, na to co mnie czeka
Ja siedzę na
łóżku sam, słuchając muzy, czas ucieka
Nic nie zmieniam,
wewnątrz jestem wczorajszy
Mimo że
ludziom wydaję się coraz dojrzalszy
Idąc w
przód, cofam się w rozwoju
Nie
opuszczam nigdy mego pokoju
Nie raz mam
ochotę dokonać ludobójstwa
Nie ważne,
do jakiego modlisz się bóstwa
Nie ważne
czy mnie kochasz czy ja ciebie
Widzę tylko krew
na bezchmurnym niebie
Potem
dochodzi do mnie, że to tylko sen
Chodzi mi po
głowie jak po uszach tren
Ale cały
czas to cześć mnie
Boisz się
mnie, co nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz