Przede mną
droga jest tylko jedna
Chwycić za
miecz, bramy zamknąć
Ma decyzja
nie jest przyjemna
Pokolenia
zdołają mnie przekląć
Hańba mi, o
hańba
Chłopiec nie
żyje, koniec koszmaru
Jerozolima
upada, niczym z piasku
Bo tam, w
każdym zakamarku
Są bestie
nieznające umiaru
O biada mi,
o biada
Ciemno tu
odkąd znikła z sennością
Przygniatała
nas swoją niewinnością
A to co
winno być mą powinnością
Stało się
mojej duszy nicością
Vide, vide,
vide, vide
Upadam,
trafiony wysokich strzałą
Przyszli,
poczuli krew, padlinożercy
Władający
nami nielegalnie zwycięscy
Świat ma
przez nich ranę niemałą
Słyszę to,
słyszę, słyszę
Ogłuchłem,
to oni nie zobaczyli
Oślepłem, to
oni nie usłyszeli
To wszystko
dla nich
To wszystko
za nich
Żegnajcie,
żegnajcie, żegnajcie
Za pysk,
łańcuchami ubezwłasnowolniony
Katowany
dzień, noc, miesiąc, rok, milenium
Wyrwany,
tłukę pomimo tego jak jestem raniony
One jednak i
w kółko i w kółko, jak fatum
Słuchajcie,
słuchajcie, słuchajcie
Wracam, nie
wiem jak i nie wiem gdzie
Uciekam jak
bandyta, którym jestem
Śmierć za
mną kroczy, idzie, idzie, idzie
Kroczy za
mną, za tym całym złem
Goni mnie,
goni, goni
Była częścią
mnie odkąd pamiętam
To jej to
wszystko zawdzięczam
Ona, w mojej
głowie tylko dla niej miejsce
Jej oddałem
się, jestem na jej łasce
Nikt mnie
nie obroni, obroni
Ona bogini,
ja zwykły jej domu robotnik
Nie szukam
tego, co każdy inny zalotnik
Nie
dominuję, ja jej chcę tylko służyć
W jej
cierpieniach wielkich ulżyć
Ja,
człowiek, człowiek
Jednak dla
niej nic nie znaczę
Jak cienka linka
na dratwie
Wiecie po co
wam to tłumaczę?
Przecież i
tak będę w niesławie
Kimkolwiek
jestem, kimkolwiek
Byście
uciekli, bo mimo że piękna
Droga do
zbawienia jest przeto inna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz