poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Do SZEWSKIEJ PASJI: Czyli o striptizie Koksa słow kilka.

fot. Michał Biel/MMAATTACK

Sobota, 27 kwietnia, godzina blisko północy. Byliśmy świadkami najbardziej żałosnego pojedynku w historii Polskiego, jak nie Światowego, MMA. Dawid Ozdoba został zdyskwalifikowany za - uwaga!- unikanie walki z Robertem Burneiką! Moje pierwsze wrażenie? Nie mogłem sobie wyobrazić jak lżejszy i ruchliwszy tancerz nie był w stanie bić się z Koksem, kiedy ten w drugiej rundzie wyglądał jakby dostał zawału! Burneika, co tu się dziwić, nie trenował i nie był w stanie dotlenić swojej masy mięśniowej na więcej niż pięć minut. Człowiek, który ponoć przygotowywał się solidnie przez dwa miesiące, powinien być w stanie wygrać z Robertem w każdej płaszczyźnie, nawet gdyby był z kategorii koguciej. Tak odbierałem ten pojedynek na żywo. Jednak zdałem sobie sprawę, że za marność tego pojedynku nie odpowiada ani Robert, ani Dawid. 


fot. Piotr Pędziszewski/mmarocks.pl

Za żenadę, jaką ujrzeliśmy, odpowiedzialny jest pan na fotografii wyżej. Dariusz Cholewa, szef organizacji MMA ATTACK, nie przewidział, że zestawiając ze sobą mężczyzn z różnicą w wadze około pięćdziesięciu kilogramów, zaklepie najgorszy freak fight w historii. Logicznym jest, że człowiek ważący na co dzień osiemdziesiąt kilogramów nie rzuci się na ważącego prawie dwa razy tyle rywala. Tym tokiem myślenia idąc, niezwykłym byłoby, żeby Burneika biegał po oktagonie za Ozdobą. Właśnie ta różnica w kilogramach sprawiła, że planem Dawida było zmęczenie rywala, a planem Roberta było poczekać, aż zdenerwowany jego bezczynnością przeciwnik ruszy do ataku. Do sukcesu schematu walki "Dawid kontra Goliat" przyczyniło się zakontraktowanie dwóch myślących facetów z katastrofalną różnicą wagi. A to wina tylko i wyłącznie Dariusza Cholewy.


fot. Piotr Pędziszewski/mmarocks.pl


Jak można było tego uniknąć? Trzeba było inaczej zakontraktować cały ten freak fight. W miejsce Ozdoby należało dać szansę komuś o gabarytach podobnych Burneice. Do wyboru był Tyberiusz Kowalczyk, Kamil Bazelak czy nawet Bob Sapp, ale co do ostatniego to nie jestem pewien. Opcje były. Tylko pytanie na ile sam Robert przyjąłby takie zestawienia? Nie jest tajemnicą że Koksu nie traktuje MMA poważnie i każdy, kto przyłożyłby się do tej walki, pokonałby go bez najmniejszych problemów. Stawiałbym każde pieniądze na Bazelaka czy Kowalczyka. Prawdopodobnie nigdy nie będę miał okazji, by to zrobić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz